Michał Gościniak - Dawca komórek macierzystych

11.08.2021

Nazywam się Michał, pochodzę z Pasłęka. Obecnie studiuję pielęgniarstwo na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym. Zanim skończyłem 18 lat, córka znajomych zachorowała na białaczkę. Ruszyła akcja poszukiwania Dawcy szpiku dla niej. Nie mogłem niestety wtedy pomóc, ale postanowiłem, że jak tylko będę pełnoletni, zamówię pakiet rejestracyjny i tak właśnie zrobiłem.

Niespełna 2-3 tygodnie po otrzymaniu Karty Dawcy, dowiedziałem się, że jest ktoś, to potrzebuje mojej pomocy. Poczułem w tym momencie ogromną odpowiedzialność, ale też radość, że zgadzając się na pobranie, daję komuś szansę na nowe życie.

Przed samym pobraniem denerwowałem się. Stresowały mnie badania - tak gruntowne i specjalistyczne badania są w stanie wykazać każdą nieprawidłowość parametrów, co powodowało lęk, że coś może stanąć na przeszkodzie w drodze do pobrania. Na szczęście okazało się, że jestem w pełni zdrowy, co wywołało u mnie lawinę szczęścia. Oznaczało to, że będę mógł pomóc, a Biorca nie będzie dłużej czekał w niepewności.

Samo pobranie było bardzo sprawne. Opieka w klinice była na najwyższym poziomie. Personel lekarski, jak i pielęgniarski wspierał mnie i dawał dobre rady, abym czuł się jak najbardziej komfortowo. Wszyscy odpowiadali na moje pytania i dbali o przyjazną atmosferę. Przez cały czas pobytu na oddziale byłem bardzo dobrze zaopiekowany.

Michał to dawca, który podzieł się cząstką siebie z potrzebującym przeszczepienia pacjentem dzieli się swopja historia

Pobranie komórek macierzystych w ogóle mnie nie bolało. Nawet miejsce wkłucia zostało znieczulone. Po pobraniu czułem tylko zmęczenie, które minęło po półgodzinnej drzemce i jedzeniu.

Na pewno ważne było dla mnie wsparcie najbliższych w czasie przygotowania do oddania szpiku, a także aż do momentu samego oddania. Kiedy później musiałem udać się jeszcze raz do Warszawy, aby oddać limfocyty, utwierdzali mnie w poczuciu, że to dobra decyzja.

Mój szpik poleciał do Stanów Zjednoczonych do mężczyzny w średnim wieku. Niestety po 2 latach otrzymałem smutną informację, że mój „bliźniak” niestety nie przeżył. Pomimo tego, że mój Biorca zmarł, wiem, że dałem mu nadzieję i wolę walki. Możliwe, że dałem mu też szansę pożegnania się z rodziną i bliskimi.

Jeśli wahasz się, czy warto zarejestrować się w bazie, powiem Ci jedno: „Pomagając jednej osobie, nie zmienisz całego świata, ale możesz zmienić świat jednej osoby”. Oddanie szpiku nic nie kosztuje, a kilka godzin spędzonych w klinice może uratować najcenniejszy dar, jaki mamy, czyli ŻYCIE.

Ty też możesz uratować komuś życie!
## missing element ##