Na początku myślałam, że to jakaś pomyłka. Zadzwoniłam na podany numer, usłyszałam wtedy, że ktoś czeka na moją pomoc. Pani zapytała mnie czy podtrzymuję swoją chęć pomocy. Bez zawahania odpowiedziałam, że TAK!
Ze względu na słaby dostęp do żył w rękach pobranie odbyło się poprzez wkłucie centralne w tętnicę udową. Nie bolało!
Dzień po pobraniu dowiedziałam się, że cząstkę mnie otrzymał mój genetyczny bliźniak w Hiszpanii.
Od tamtego dnia codziennie trzymam za niego kciuki. Od tamtego dnia jesteśmy w tym razem. To coś, czego nie potrafią wyrazić żadne słowa.
Drogi bliźniaku, teraz będzie pięknie!
