Zarejestrowałam się w Fundacji DKMS razem z moją koleżanką Kamilą jakieś pięć, sześć lat temu, dokładnie nie pamiętam. Po jakimś czasie otrzymałyśmy karty potencjalnego dawcy szpiku.
Aż tu pewnego dnia, dokładnie 21 stycznia 2015 roku w moje imieniny dostałam telefon z Fundacji DKMS z informacją, że jest osoba której mogę pomóc i pytaniem czy nadal jestem chętna. Oczywiście zgodziłam się.
Po tygodniu poszłam na pobranie krwi do badania zgodności tkankowej. Po trzech tygodniach od badania dostałam telefon, że jest zgodność tkankowa. Bardzo ucieszyłam się z tego powodu. Następnie umówiono mnie na badania kwalifikacyjne przed pobraniem komórek macierzystych. Badania poszły sprawnie i wyniki były dobre. Otrzymałam zastrzyki czynnika wzrostu komórek macierzystych, pierwszy z nich przyjęłam w ośrodku, kolejne podawał mi mój narzeczony, same zastrzyki nie bolały, ale już 3 i 4 dzień był ciężki, ponieważ bolała mnie głowa i żebra.
Na pobranie komórek macierzystych pojechałam do szpitala na godzinę 8.00, zrobiono mi jeszcze raz badania krwi przed pobraniem, następne również po pobraniu. Nie ukrywam, że stresowałam się całą sytuacją, ale personel w szpitalu jest tak przemiły, że nawet nie wiem, kiedy podłączono mnie do maszyny separującej komórki macierzyste z krwi. Całe pobranie trwało ok. 4 godzin, bardzo szybko minął ten czas, oddałam komórki dla Pana z Polski w wieku 51 lat. Po pobraniu otrzymałam legitymację dawcy materiału przeszczepowego i odznakę.
Jestem bardzo zadowolona, że mogłam oddać cząstkę siebie i dać komuś szansę na dalsze życie. Jeżeli nie jesteś jeszcze zarejestrowany w bazie, zapisz się, to nic nie boli, a świadomość, że uratowało się komuś życie jest nie do opisania.