Zarejestrowałam się jako potencjalny dawca szpiku w fundacji DKMS w 2018 roku. Zamówiłem pakiet rejestracyjny przez Internet. Wszystko zrobiłem zgodnie z instrukcją i odesłałem z powrotem. W kwietniu 2020 roku zadzwonił telefon: Jest bliźniak genetyczny, któremu może Pan pomóc... Bez wahania powiedziałem: tak chce pomóc. Od tej chwili wszystko potoczyło się bardzo szybko. Badania, wizyta w klinice... Potwierdzenie zgodności...Do domu dostałem pakiet zastrzyków do samodzielnego wykonania. Zastrzyki...Igły...To nie dla mnie - tak z początku pomyślałem sobie. Nie było źle, taka maluteńka igła, nie bolało. Dałem rade sobie robić zastrzyki. Ale wiedziałem, że to nie może mnie pokonać. Strach nie może zwyciężyć nad chęcią pomocy drugiemu człowiekowi... Nadzieja, że mogę uratować swojego bliźniaka okazała się silniejsza niż lęk przed igłami.
Cały czas myślałem o Biorcy, żeby wszystko było dobrze, żeby się udało pobranie. Nadszedł dzień pobrania. Ostatni zastrzyk kwalifikacja i na fotel. Przeszczep odbył się metodą pobrania komórek macierzystych z krwi obwodowej. Pobranie trwało około 2 godzin. Personel kliniki, w której odbył się przeszczep przesympatyczny, wszystko odbyło się w bardzo miłej atmosferze.
Emocje towarzyszące od momentu odebrania pierwszego telefonu z Fundacji DKMS są nie do opisania…Po pobraniu komórek macierzystych wróciłem na oddział - okazało się, że wszystko poszło w porządku i udało się pobrać potrzebną ilość komórek pierwszego dnia. Bardzo się cieszyłem, że wszystko poszło dobrze, że mogłem pomóc mojemu bliźniakowi genetycznemu.
Po całej akcji oddania komórek otrzymałam odznakę oraz legitymację dawcy przeszczepu. Moje komórki macierzyste trafiły do chłopca z Litwy. Mam nadzieje, że mój bliźniak genetyczny szybko wróci do zdrowia i z całego serca tego mu życzę i trzymam kciuki.