Anna Banaszewska-Jaszczyk - historia Dawczyni komórek macierzystych

03.03.2021

Mam na imię Ania, mam 33 lata i jestem policjantką z Gdańska. Do bazy potencjalnych dawców szpiku zarejestrowałam sie w 2014 roku i od razu miałam wewnętrzne przeczucie, że moment w którym zostanę dawcą, prędzej czy później nastąpi.

Po 6 latach od dołączenia do Fundacji DKMS dostałam jeden z bardziej wyjątkowych prezentów urodzinowych, był to telefon z informacją, że znaleziono mojego bliźniaka genetycznego i potrzebuje on mojej pomocy.

Ta pierwsza rozmowa telefoniczna miała na celu omówienie jak wygląda dalsza procedura i potwierdzenie mojej gotowości i chęci podarowania komuś szansy na wygranie walki z chorobą nowotworową. Ewentualna odmowa na dalszym etapie mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której biorca traci cenny czas na uratowanie mu życia. Po dwóch miesiącach byłam już posiadaczką legitymacji i odznaki "Dawca Przeszczepu". Całość pomimo pandemii koronawirusa oraz wzmożonego i trudnego okresu dla służby zdrowia przebiegła wzorowo, począwszy od kontaktu po organizację oraz sam moment pobrania. Wszyscy byli bardzo życzliwi i pomocni. Czułam się zaopiekowana i szczegółowo poinformowana o tym co się będzie działo.

Na początku udałam sie do najbliższego mojemu miejscu zamieszkania punktu poboru krwi, na podstawie tych badań po kilku dniach poinformowano mnie, że nie ma żadnych przeciwwskazań do udziału w kolejnym etapie. Zostałam skierowana na badania wstępne sprawdzające stan mojego zdrowia, żeby wykluczyć ewentualne przeszkody do bycia dawcą. Następnie, w związku z metodą pobrania (afereza) przez 5 dni, 2 razy dziennie stosowałam zastrzyki, które miały na celu wzrost liczby krwiotwórczych komórek macierzystych i przemieszczenie ich do krwi obwodowej.

Dalej nastąpił dzień pobrania komórek macierzystych. Podłączona zostałam do urządzenia umożliwiającego pobranie z krwi tylko określonych jej elementów komórkowych i jednoczesne odprowadzenie do krwioobiegu pozostałych komórek. Cały zabieg aferezy trwał ok 5 h. Moje komórki macierzyste powędrowały do dorosłej kobiety z USA. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy dowiem się, że wyzdrowiała i ma szansę na dalsze życie.

Ty też możesz uratować komuś życie!