Długo zbierałem się, by napisać to, co czuję dzięki temu, że miałem to szczęście, by uratować komuś życie, komuś całkowicie obcemu, komuś kogo nigdy nie widziałem, a nawet nie mijałem na ulicy. Zacznę od tego, że nie zarejestrowałem się jako potencjalny dawca od razu jak usłyszałem o tej możliwości. Minęło sporo czasu zanim się na to zdecydowałem, a z perspektywy czasu bardzo żałuję, że odkładałem to w czasie, ponieważ być może mogłem pomóc swojemu bliźniakowi o wiele wcześniej, zwiększając jego szanse na dalsze życie i skracając czas cierpienia, jakiego dostarcza mu choroba. Zarejestrowałem się na początku 2015r., ponieważ moim postanowieniem noworocznym było, by ten rok poświęcić na pomoc innym. Udało się – w lipcu zadzwonił telefon, a po jakimś czasie, po ustabilizowaniu zdrowia pacjenta, poddałem się aferezie.
Wiele osób, z którymi rozmawiałem po aferezie, pytało mnie jak się czuję, a ja za każdym razem odpowiadałem, że to nic wielkiego, więc czuje się tak samo jak przed, ponieważ nic takiego nie zrobiłem. Pytali jak to - przecież miałeś zabieg i pobierali coś od Ciebie. Ja oczywiście starałem się dokładnie wytłumaczyć, że oddałem komórki macierzyste, które po 2-3 tygodniach się zregenerowały, więc „zabieg” nie wpłynął na mój stan zdrowia, a na stan zdrowia chorego, który potrzebował tego lekarstwa. Dzięki moim doświadczeniom, którymi chętnie się dzielę, w bazie DKMS zarejestrowało się kilkoro moich znajomych, ale to wciąż o wiele za mało.
Mamy już nowy rok, czas wiec postawić sobie nowy cel… Ja już mam, a Ty?
Moim celem na ten rok jest uświadamianie innych, czym jest DKMS, czym jest rak krwi i jakie lekarstwo każdy z nas nosi w sobie, poprzez udział w wolontariacie oraz spotkania z pracownikami. Do tej pory udało mi się wziąć udział w Dniach Dawcy w Leroy Merlin, jako wolontariusz oraz zorganizować wspólnie z koleżanką spotkania z częścią pracowników naszej firmy. Niestety, ale na około 150 osób, z którymi rozmawialiśmy, zaledwie 15 było zarejestrowanych jako potencjalny dawca, pozostali nic na ten temat nie wiedzieli. Statystyki są więc przerażające i zarazem motywujące, bo jest jeszcze sporo do zrobienia.
Nie czekaj, dołącz do świadomych potencjalnych dawców, byś nie musiał żałować jak ja, że zrobiłeś to tak późno. Być może gdzieś czeka już ktoś chory na Ciebie – na lekarstwo, które nosisz w sobie…