Moją pierwszą reakcją było wielkie zaskoczenie ale i radość, że po 7 latach od rejestracji mogłem zostać faktycznym Dawcą szpiku.
W środku lata, niespodziewanie otrzymałem telefon z Fundacji DKMS, że mam potrzebującego "bliźniaka genetycznego". Moją pierwszą reakcją było wielkie zaskoczenie ale i radość, że po 7 latach od rejestracji mogłem zostać faktycznym Dawcą szpiku. Z wielkim entuzjazmem przyjąłem to wyzwanie i rozpocząłem wykonywanie wszystkich czynności, które miały na celu przygotować mnie do tej roli.
Najtrudniejszym momentem było przyjmowanie zastrzyków i towarzyszący przy tym ból i zmęczenie. Jednak dzięki temu mój organizm wyprodukował dużą ilość komórek macierzystych potrzebnych do przeszczepu. W szpitalu podczas 5-godzinnego zabiegu zostałem otoczony odpowiednią opieką i zaraz po nim wszystkie uciążliwe dolegliwości szybko ustąpiły i tego samego dnia wróciłem do domu. Dostałem informację, że na moje komórki macierzyste czekał mój rówieśnik za granicą. Modlę się i mocno trzymam kciuki za jego życie i powrót do zdrowia.
Zachęcam wszystkich do rejestracji, bo nigdy nie wiadomo kto z nas i kiedy będzie potrzebował pomocy. Dzięki takim czynom zarówno sobie, jak i drugiemu człowiekowi możemy dać wielką nadzieję i radość na dalszą część życia.