Historia Dawcy

Dawid Banasiak - Dawca komórek macierzystych

Zaskoczenia nie było końca, bo tylko o tym telefonie myślałem przez całe wesele. Byłem świadom tego, że gdzieś jest mój "genetyczny bliźniak", któremu mogę uratować życie.

19.02.2023

Spontaniczna chwila która uratowała komuś życie.

Siemanko kochani! Mam na imię Dawid. W streszczeniu opiszę Wam jak wyglądała moja historia zostania Dawcą komórek macierzystych.

Wszystko zaczęło się około 5 lat temu na zakupach w galerii handlowej. Mijając rozłożony namiot Fundacji DKMS podszedłem z ciekawości. Po chwili rozmowy stwierdziłem "czemu nie". Wszak bycie Dawcą wymaga mniejszego rygoru ogólnego niż oddawanie krwi. To proces długiego czekania na zgodną osobę bądź jej brak.

Po tym jak się zapisałem czekałem pierwszy miesiąc na telefon licząc, że będę Dawcą aż w końcu zapomniałem. Mijały lata, a konkretnie pięć. Wychodząc na wesele do przyjaciela zauważyłem, że dzwoni telefon. W pierwszej chwili pomyślałem, że ktoś pewnie dzwoni by sprzedać fotowoltaikę, albo bym wziął jakąś chwilówkę. Okazło się, że to kto inny dzwonił. Zostałem wytypowany na zgodnego Dawcę!

Zaskoczenia nie było końca, bo tylko o tym telefonie myślałem przez całe wesele. Byłem świadom tego, że gdzieś jest mój "genetyczny bliźniak", któremu mogę uratować życie.

Wszystko ruszyło w pełni profesjonalnie. Potwierdzenie zgodności na sto procent, badanie mojego zdrowia i pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej. Przyznam że pobrania bałem się najbardziej, bo myślałem, że zemdleję lub zasłabnę. Cały proces przebiegł natomiast tak dobrze, że miałem pełno energii. Tak dużo, że równie dobrze mógłbym pójść przetańczyć całą noc w klubie.

Biorcą był dorosły mężczyzna z Niemiec. Dostał drugą szansę. A żona i dzieci jeśli takową rodzinę posiada, możliwość aby tata pozostał przy nich. Trzymaj się chłopie i walcz. Dalsza część tej historii w twoich rękach.

Razem możemy podarować jeszcze więcej szans na życie.
Historie Dawców