Moja rodzina powiększyła się o kolejnego brata – mojego "bliźniaka genetycznego".
Leniwy środowy poranek, po nocnej zmianie w pracy, około godziny 11:00, dzwoni telefon i pada ta magiczna informacja - „mamy zgodność, czy chce Pani pomóc?”.
Pierwsza reakcja – chwila, chwila ja chyba jeszcze śnię, proszę to powiedzieć jeszcze raz. Szok, radość, niedowierzanie, wszystko naraz. Czy chcę pomóc? Oczywiście, że tak! Moja decyzja została podjęta 8 lat temu. Cała procedura ruszyła z kopyta, badania krwi w miejscu, w którym mieszkam, badania wstępne, czynnik wzrostu no i samo pobranie. Euforia i podekscytowanie nie opuściło mnie do samego końca.
Pamiętam jak po wszystkim przy przekazaniu legitymacji Dawcy Przeszczepu Pani Oddziałowa powiedziała mi, że jestem skarbem. Ja o sobie tak nie myślę. Nie jestem też aniołem. Jestem zwykłą osobą. Myślę, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo. Moja rodzina powiększyła się o kolejnego brata – mojego "bliźniaka genetycznego".