Piękne uczucie - móc podarować komuś coś bezcennego. Coś, czego prawdopodobnie nie może otrzymać od nikogo innego – szansę na życie. Na życie w zdrowiu.
Zostałem dawcą komórek macierzystych. W moim przypadku odbyło się to metodą aferezy, czyli jak widać na zdjęciu – z krwi obwodowej (z jednej ręki krew płynie do maszyny. Maszyna z tej krwi oddziela sobie komórki macierzyste i krew wraca z powrotem do drugiej ręki). Pobór trwał 3,5 godziny.
Parę godzin później dowiedziałem się, że moje komórki macierzyste zostają w kraju, bo moim bliźniakiem genetycznym jest mój rodak, za którego z całej siły trzymam kciuki i życzę powodzenia w dalszej walce z chorobą.
Po telefonie z fundacji decyzję podjąłem od razu, z pełną świadomością i odpowiedzialnością, chociaż bardzo się bałem bardzo przez stereotypy i mity dotyczące pobrania komórek macierzystych, tym bardziej, że nie znałem żadnego dawcy, którego mógłbym się podpytać jak to wygląda „od kuchni”. Przechodziłem przez cały proces „dziewiczo” - nie wiedząc, co może mnie spotkać... Po wszystkim, dzięki profesjonalnej pomocy i wsparciu bliskich, zespołu Fundacji DKMS oraz lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy towarzyszyli mi w całej procedurze stwierdzam, że bez wahania zrobiłbym to jeszcze raz!
Tym samym zachęcam wszystkich moich bliskich, znajomych i nieznajomych do rejestracji w bazie potencjalnych dawców szpiku Fundacji DKMS. Nas to nic nie kosztuje, a daje możliwość podarowania komuś bezcennego, a zarazem najcenniejszego daru – szansy na życie.