Kornelia Czereda - Dawczyni komórek macierzystych

16.04.2021

Jestem zdrowa i szczęśliwa. Niestety nie wszyscy mają tyle szczęścia, co ja, dlatego czułam potrzebę aby pomóc innym i dać komuś szansę na nowe życie.

Teraz, już po oddaniu komórek macierzystych mogę śmiało powiedzieć, że nigdy nie czułam się lepiej. Ciągle towarzyszy mi to cudowne uczucie, że komuś podarowałam nadzieję.

Moja historia z DKMS zaczęła się jakieś dwa lata temu, kiedy postanowiłam się zarejestrować. Odkąd pamiętam, oddawałam krew a więc po przeczytaniu kilku artykułów i zapoznaniu się ze stroną internetową DKMS, postanowiłam się zarejestrować. Była to w pełni świadoma decyzja. Pomyślałam o chorych, którzy liczą na naszą pomoc i są zdani wyłącznie na ludzką życzliwość. Zapisałam się przez Internet. Polecam tę formę rejestracji, gdyż jest szybka i wygodna. Po dopełnieniu formalności, każdego dnia czekałam na telefon od DKMS. Po ponad 2 latach, zadzwoniono do mnie z dobrą wiadomością; Znalazł się ktoś komu mogę pomóc! Cieszyłam się i płakałam jednocześnie przez pół godziny! Jednak w tym przypadku były to wyłącznie łzy szczęścia. W listopadzie 2012 zaproszono mnie na badania krwi i sprawdzenie czy faktycznie istnieje zgodność komórek macierzystych. Po dwóch miesiącach okazało się, że wszystko jest w porządku i rzeczywiście mogę być dawcą. Czy byłam zdenerwowana, przerażona? Absolutnie nie! Raczej poruszona i podekscytowana. W takich chwilach towarzyszy nam poczucie, że robimy coś naprawdę wyjątkowego. Jak powszechnie wiadomo są dwie metody oddania szpiku: poprzez pobranie z krwi obwodowej lub bezpośrednio ze szpiku. W moim wypadku wybrano pierwszy wariant. Przez kilka dni przed zabiegiem, przyjmowałam zastrzyki z tzw. czynnikiem wzrostu. Sam zastrzyk to przysłowiowa bułka z masłem, jednak każdy organizm inaczej na niego reaguje. Mnie trochę bolały nogi i głowa, ale tak naprawdę wszystko do zniesienia, jak to mówię "damy radę". Sam zabieg został przeprowadzony profesjonalnie, pod opieką lekarza i przemiłych Pań pielęgniarek. Odbył się na przestrzeni dwóch dni. Moim zdaniem, każdy, kto jest zdrowym i świadomym człowiekiem, powinien to zrobić. Niewiele trzeba aby komuś pomóc i dać szansę na nowe, zdrowe życie. Podaruj komuś uśmiech i wiarę na lepsze jutro. Naprawdę warto!

Ty też możesz uratować komuś życie!