Historia Dawcy

Krzysztof Perkowski - Dawca komórek macierzystych

Jeśli kiedykolwiek trafi się okazja zrobić to samo drugi raz, bez wahania odpowiem TAK.

24.08.2021

Do Fundacji DKMS zapisałem się w 2013 roku wraz z żoną. Już na początku rejestracji byłem pewny, że pomoc drugiemu człowiekowi to najlepsza rzecz, która może przydarzyć się w życiu. Od momentu zapisania się mijały lata, a wraz z nimi przybywało siwych włosów na głowie. Po 8 latach wydarzyło się coś niespodziewanego. Pewnego dnia będąc w pracy dostałem telefon z Fundacji DKMS z informacją, że mogę komuś pomóc. To była najlepsza informacja, jaką mogłem usłyszeć.

Oczywiście bez wahania się zgodziłem. Zostałem poinformowany o całej procedurze bycia Dawcą i wyraziłem zgodę na dwie metody pobrania. Po zakończeniu rozmowy z Panią ogarnęła mnie radość, a co za tym idzie szereg pytań i natłok myśli - jak to będzie? Czy jestem wystarczająco zdrowy? Co będzie, jeśli pójdzie coś nie tak?

Przez kilka dni nie mogłem zasnąć, ciągle myślałem o swoim "bliźniaku genetycznym", czy będzie to kobieta, czy może mężczyzna, a może małe dziecko? Radości nie było końca. W kolejnych dniach zostałem skierowany na badania w celu potwierdzenia zgodności . Okazało się, że przechodzę ten etap i kolejnym etapem będą badania wstępne weryfikujące mój stan zdrowia. Jeszcze nigdy nie byłem tak dokładnie przebadany przez profesjonalnych lekarzy. Wyniki badań pokazały, że jestem całkowicie zdrowy, aby ostatecznie zostać Dawcą faktycznym. Odetchnąłem i czekałem na dzień przeszczepu.

Cztery dni przed przeszczepem przyjmowałem czynnik wzrostu w zastrzykach, po których miałem objawy grypy (osłabienie, bóle kości i mięśni). Zakwalifikowany zostałem do oddania komórek macierzystych z krwi obwodowej.

Przyszedł dzień, na który czekałem. Cała procedura trwała 5h - teoretycznie długo, ale w towarzystwie miłych pielęgniarek zleciał on bardzo szybko.

Po oddaniu komórek czułem się dobrze, ale nie docierało do mnie co zrobiłem. Za drzwiami sali zabiegowej czekała na mnie moja piękna żona, która zawiozła mnie do domu. Następnego dnia, gdy się obudziłem poczułem ogromną radość, że wszystko się udało, szczęście trwa do dziś.

Kolejnym brakującym puzzlem tej układanki była ciekawość kim jest biorca. Okazało się, że pomogłem mężczyźnie z Polski, który może być w moim wieku. Mam nadzieje, że kiedyś się spotkamy.

Tak kończy się moja historia. Chciałbym podziękować za super opiekę medyczną pielęgniarek jak i lekarzy. Dziękuję Fundacji DKMS za pomoc i opiekę w całej procedurze.

Gorąco zachęcam Was do rejestracji w Fundacji DKMS – to nic nie kosztuje, a możecie uratować komuś ŻYCIE. Dziękuję BOGU, że zostałem ''WYBRANY'' z wielu Dawców i miałem taką możliwość pomocy, bo żadne dobra materialne i pieniądze nie są w stanie kupić ludzkiego życia . Jeśli kiedykolwiek trafi się okazja zrobić to samo drugi raz, bez wahania odpowiem TAK.

Pomożesz? Bo możesz. Masz to w genach!

Razem możemy podarować jeszcze więcej szans na życie.


Historie Dawców