Okazało się, że te dwie minuty były bardzo ważne dla kogoś 1500km od Krakowa dwa lata później.
Cześć! Nazywam się Maciej Szubartowski i pochodzę z Pieńska małej miejscowości na Dolnym Śląsku, a od 11 lat mieszkam w Krakowie. W 2013 roku podczas przerwy między wykładami wraz z kolegą zauważyliśmy czerwone stanowisko z uśmiechniętymi twarzami. Postanowiliśmy podejść i okazało się, że w dwie minuty możemy się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku w Fundacji DKMS.
Okazało się, że te dwie minuty były bardzo ważne dla kogoś 1500km od Krakowa dwa lata później... Jest rok 2016 - 1 maja urodził się mój syn Kamil, a parę dni później dostałem informację, że to być może niejedyny cud życia jaki mogę ofiarować - znalazł się biorca, który okazał się moim biologicznym bliźniakiem.
Sprawy potoczyły się potem już szybko - kompleksowe badania, ustalanie terminu i podróż do Gliwic. Całością procesu, transportem i wszelką pomocą zajęła się profesjonalnie Fundacja - mi pozostało jedynie zostać Dawcą. Jak się później okazało Biorcą był młody chłopak z Francji, dlatego też pobrano mi szpik operacyjnie z talerza kości biodrowej.
Czy bolało? Skądże! Przecież przyjemnie spałem podczas pobrania 700ml mojego szpiku, a na drugi dzień byłem już z moim synem w domu. Jakie to uczucie oddać cząstkę siebie drugiej osobie? Bezcenne, niesamowite, wspaniałe. Choć świat nikogo nie oszczędza, każdy z nas może uczynić go choć odrobinę lepszym miejscem. Jeżeli choć jedna osoba zapisze się dzięki mojej relacji to będę szczęśliwy.
To co, kiedy się zapisujcie?