Małgorzata Basałyga - Dawczyni komórek macierzystych

03.03.2021

Moja historia z Fundacją DKMS rozpoczęła się w 2013 roku podczas akcji zorganizowanej w mojej miejscowości. Była to świadoma i przemyślana decyzja. Po otrzymaniu informacji o rejestracji w bazie danych nastąpiła długa nieprzerywalna cisza… Życie toczyło się dalej dzień po dniu. Gdy na wyświetlaczu telefonu pojawiał się numer rozpoczynający się od kierunkowego Warszawy, gdzieś w głowie zapalała się ta myśl, że to może już ten moment, ale niestety…(dzwonili z banku lub jakaś tele sprzedaż itp.).

Po prawie 7 latach od rejestracji, w grudniu 2019 otrzymałam telefon z informacją, że mój Bliźniak genetyczny potrzebuje mojej pomocy. Był to bardzo zakręcony dzień, gdzie 3-krotnie odrzucałam połączenie (myśląc, że to znów bank itp.). Również cały dzień nie sprawdzałam skrzynki pocztowej. Późnym popołudniem w drodze do domu, ponownie telefon i ponownie ten sam numer. Odebrałam! Po drugiej stronie przedstawił się Pan Marcin z Fundacji DKMS i zadał mi pytanie czy nadal podtrzymuje decyzję o byciu Dawcą. Oczywiście zdecydowanie tak!

Mimo, iż oczekiwałam tak długo na ten telefon, był to dla mnie szok, niedowierzanie, a jednocześnie radość, że będę mogła komuś pomóc. Pan Marcin przedstawił mi szczegółowo poszczególne etapy, które trzeba przejść, aby mieć 100% pewność o zgodności z Biorcą i moim stanie zdrowia, który nie wykluczy mnie jako Dawcę. Procedura została rozpoczęta w grudniu 2019 roku. Koordynatorem na kolejnych etapach w mojej dalszej przygodzie była Pani Małgorzata, która informowała mnie o dalszych krokach, udzielała wsparcia i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Była pomocna w każdej napotkanej trudności.

Pierwsze pobranie krwi (potwierdzenie zgodności), potem wizyta w klinice, gdzie zostałam przebadana od stóp do głów (USG, RTG, EKG, 25 fiolek krwi do dalszych badań, itd.). Wyniki nie wykazywały przeciwwskazań do zabiegu, a więc do pobrania komórek macierzystych, było już coraz bliżej. Pobranie miało odbyć się poprzez metodę aferezy krwi obwodowej.

Do domu otrzymałam zestaw zastrzyków czynnika wzrostu G-CSF, które miały zmobilizować i zwiększyć ilość komórek macierzystych. Byłam już o krok od zabiegu i pomocy mojemu Bliźniakowi genetycznemu, gdy w Polsce pojawił się koronawirus COVID-19 i przeszczep stanął pod znakiem zapytania. Lekarze Biorcy podjęli decyzję o przesunięciu przeszczepu.. Niestety dla mnie był to powrót do czasu sprzed 7 lat – oczekiwanie na telefon! I ta niepewność czekania na informację. Na szczęście Biorca był w takim stanie, który pozwalał na podjęcie takiego kroku.

Po ponad miesiącu zadzwoniła Pani Małgosia z dobrą wiadomością o wznowieniu terminu zabiegu. Kolejne fiolki krwi do powtórnych badań, przyjęcie czynnika wzrostu G-CSF i upragniony wyjazd do klinki. Pomimo (kilku zawirowań i stresu) udało się! 7 rano w klinice w towarzystwie bardzo miłego i profesjonalnego personelu medycznego rozpoczęło się pobranie komórek macierzystych. Panie pielęgniarki przez cały czas dbały o moje bezpieczeństwo i samopoczucie co chwilę doglądając postępy pobrania. Po 3-godzinnym (tyle u mnie to trwało) siedzeniu w fotelu, szybko udało się odseparować odpowiednią ilość komórek, które powędrują prosto do Hiszpanii skąd pochodzi mój Bliźniak genetyczny. Chwila czekania na wynik, uzupełnienie elektrolitów i było po wszystkim.

Wszystkich, którzy się jeszcze zastanawiają, zachęcam do rejestracji w DKMS. Tak naprawdę nie robimy wiele a możemy uratować komuś życie! Mam nadzieję, że mojemu Bliźniakowi uda się pokonać chorobę i wrócić do zdrowia. Z niecierpliwością czekam na informację o jego stanie zdrowia.

Ty też możesz uratować komuś życie!