Marlena Kowalska - żołnierz Obrony Terytorialnej, mama trójki dzieci

29.01.2021

Mam pewną super moc: JESTEM DAWCĄ! Taką super moc ma w sobie każdy z nas. Wystarczy troszkę jej pomóc, aby mogła działać i wykonać pierwszy krok, jakim jest rejestracja w Fundacji DKMS. Dlaczego to takie ważne? Może pomyślicie sobie, że przecież to nie mogę być ja- nic bardziej mylnego to jesteś właśnie TY. Każdy z nas jest tak samo ważny!

Mam na imię Marlena. Trudno mi sobie przypomnieć, kiedy wysłałam pakiet do Fundacji DKMS, bo czuje jakby zawsze ten temat był obecny w moim życiu. Na co dzień pracuję, jako sprzedawca. Prywatnie wychowuje trójkę dzieci. Ponadto jestem żołnierzem Obrony Terytorialnej, więc nie narzekam na brak zajęć. Wśród ludzi czuje się jak ryba w wodzie, spotykam ich w pracy, na szkoleniach. Czasami wystarczy zapytać kogoś czy wiesz, czym zajmuje się Fundacja DKMS i pochwalić się, że podarowało się komuś szansę na życie, co wywołuje to w rozmówcy ciekawość, która może sprawić, że będzie w bazie kolejny potencjalny dawca. Bycie dawcą szpiku to powód do dumy i nie ma, co tego ukrywać!

Moja historia jest podobna do wielu innych historii dawców, a jednocześnie inna, bo jest moja. W przeddzień moich 25 urodzin otrzymałam telefon z Fundacji DKMS z informacją, że jest zapytanie o moją osobę. Był to najpiękniejszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć: szansa pomóc komuś, gdzieś tam na świecie.

Człowiek ma wtedy poczucie bycia potrzebnym.

To uczucie towarzyszyło mi podczas całej procedury. Jadąc na badania bezustannie myślałam o tym kimś, kto czeka na moje pozytywne wyniki. Mocno trzymałam za swojego biorcę kciuki i udało się. Samo pobranie wspominam z uśmiechem na twarzy. Personel, który się mną zajmował zasługuje na medal. Dawno nie spotkałam tylu pozytywnych i miłych ludzi w jednym miejscu.

W moim przypadku pobranie odbyło się z krwi obwodowej i wiecie co- to były bardzo wesołe 4 godziny mojego życia . Kiedy patrzyłam na podłączone rurki myślałam sobie, że przecież w sumie ja nic nie robię- wystarczy, ŻE JESTEM. Nigdy nie zapomnę telefonu, który otrzymałam po pobraniu. Stojąc w autobusie pełnym ludzi dowiedziałam się kim jest mój bliźniak, ile ma lat i skąd pochodzi. Było to jedno z najbardziej wzruszających momentów w moim życiu. Płakałam jak bóbr, pasażerowie patrzyli się na mnie z zaciekawieniem, a ja jeszcze długo nie mogłam się uspokoić. Ciężko opisać emocje towarzyszące po pobraniu- czułam jakbym mogła latać. Dostałam skrzydeł. Nagle okazało się, że takie nic: poświęcenie paru godzin swojego czasu może sprawić tyle dobrego. Od tamtego dnia biorca jest obecny w moich myślach i ciągle trzymam za niego kciuki.

W styczniu tego roku miałam okazję wziąć udział w nowej kampanii społecznej Fundacji DKMS. Pierwszy raz spotkałam innych dawców, posłuchałam ich historii, poczułam się częścią czegoś większego. Zawsze wiedziałam na jak dużą skalę działa fundacja, ale wiedzieć a zobaczyć to na własne oczy – to dwie różne rzeczy. Ogromnie się cieszę, że jestem jedną z 6 dawców biorących udział w kampanii. Jestem zwykłą osobą, mieszkająca w bardzo malutkiej wsi gdzieś na Warmii i jeśli moja historia może dotrzeć do większego grona ludzi to jest to dla mnie cenne! W dzisiejszych czasach, potrzebujemy zwykłych bohaterów takich jak Ty i ja. Potrzebujemy wiary w ludzi i przekonania, że nie jesteśmy sami.

Celem kampanii jest trafienie do młodych odbiorców. Jeśli my - młodzi ludzie zainteresujemy się ideą dawstwa i przekażemy ją swoim dzieciom - to jest duża szansa, że przyszłe pokolenie będzie traktowało rejestrację w bazie dawców naturalnie, jak zaczerpnięcie powietrza. Uświadamianie młodego pokolenia, tłumaczenia jak wygląda procedura pobrania krwiotwórczych komórek macierzystych jest ogromnie ważna. Musimy w końcu pozbyć się mitów, które mówią, że pobranie boli. Po tym jak wzięłam udział w kampanii, moja 11 letnia córka, chodzi dumna jak paw. Wiecie, jakie to uczucie: zawsze jesteś bohaterem swojego dziecka, a ja stałam się SUPER BOHATEREM. Młodsza 7 latka zawsze woła mnie kiedy widzi obecny spot DKMS w telewizji i się pyta: mamo jak to uratowałaś komuś życie?

Nigdy nie zastanawiałam się czy powinnam się zarejestrować, ponieważ uważam, że każdy z nas, jeśli ma taką możliwość powinien to zrobić. Rejestracja w bazie Fundacji DKMS powinna być czymś oczywistym – dołącz do mnie i razem bądźmy zwykłymi bohaterami:)

Ty też możesz uratować komuś życie!