Mam na imię Marlena. We wrześniu minie rok od oddania szpiku. Długo zastanawiałam się co napisać. Moja historia Dawcy zaczyna się i nie różni niczym szczególnym od innych Dawców. Nie pamiętam dokładnej daty zarejestrowania się do DKMS.
Telefon z informacją od fundacji, że ktoś chory potrzebuje mojego wsparcia pojawił się po kilku latach bycia w rejestrze potencjalnych Dawców. Ciężko opisać uczucia, które mi towarzyszyły po otrzymaniu tej informacji. Na pewno było to zaskoczenie. Pewna byłam jednego, że nie ma opcji żebym nie pomogła. To było oczywiste już na etapie podejmowania decyzji wstąpienia do DKMS. Nie było mowy o jakimkolwiek wycofaniu.
Po przejściu szeregu badań i pozytywnych wynikach, wylądowałam w szpitalu, w którym spędziłam 3 dni. Pobranie szpiku odbyło się z talerza kości biodrowej. Dochodzenie do siebie trwało kilka godzin w towarzystwie przemiłej towarzyszki, z którą dzieliłam szpitalny pokój.
Kilka godzin od zabiegu otrzymałam telefon od DKMS z zapytaniem o moje samopoczucie i słowami, które utkwią mi na długo w głowie:
W imieniu rodziny pacjenta i swoim dziękujemy za podarowanie szansy na życie.
To był ku mojemu zdziwieniu dość wzruszający moment. W głowie miałam myśl, że nie zrobiłam przecież niczego wielkiego, a z drugiej strony słowa podziękowania za podarowanie szansy na życie spowodowały dziwne ukucie gdzieś w środku. Moim bliźniakiem genetycznym był nastolatek z Bułgarii. Niestety nie udało mu się wygrać walki z chorobą.
Postanowiłam zostać Dawcą, bo tak czułam i uważam, że jeśli są takie możliwości to należy pomagać. Dla nas, ludzi zdrowych to nie duży gest, a dla osoby chorej to szansa na być może nowe życie.
Z tego miejsca bardzo gorąca pragnę podziękować za opiekę jaką mnie otoczono w szpitalu jak również całej Fundacji DKMS, która wspierała i była przez cały okres procedury oddania szpiku jak i po oddaniu. Robicie dobrą robotę!
Wszystkich gorąca zachęcam do rejestrowania się w bazie potencjalnych Dawców szpiku Fundacji DKMS.