Ponad 15 lat. Tyle czasu minęło odkąd zarejestrowałem się jako potencjalny dawca szpiku kostnego do momentu kiedy otrzymałem maila od Fundacji DKMS.
To kawał czasu i wiele rzeczy w moim życiu zupełnie się zmieniło. Skończyłem studia, znalazłem pracę, wyprowadziłem się od rodziców. Wraz z moją kochaną Żoną stworzyliśmy wspólny dom i zostaliśmy rodzicami.
Zmieniałem miejsce zamieszkania, telefony, ale cały czas dbałem o to aby moje dane były zaktualizowane w DKMS.
Tak jak wielu potencjalnych dawców mówiłem sobie - cisza jest ok. To znaczy, że mój bliźniak genetyczny jest zdrowy i nie potrzebuje pomocy. Jednak w końcu przyszedł ten dzień, kiedy dostałem powiadomienie. Tym razem była to wiadomość od Fundacji o tym, że ktoś potrzebuje mojej pomocy a ja być może będę mógł pomóc.
Pierwsze myśli - niedowierzanie, zaskoczenie, strach, ale nie o siebie, tylko tego “drugiego”, bliźniaka genetycznego.
Wszystko poszło błyskawicznie. Na każdym kroku miałem stały kontakt z koordynatorem DKMSu, który prowadził mnie przez cały proces donacji. Świetna komunikacja i opieka jaką uzyskałem sprawiły, że ani przez chwilę nie czułem się sam z tą wielką sprawą jaką było czyjeś życie.
Donacja w większości przypadków przypomina po prostu pobranie krwi. Komórki macierzyste filtruje się z krwi obwodowej. W moim przypadku potrzebne było jednak pobranie szpiku metodą z talerza kości biodrowej. Brzmi groźnie, ale w rzeczywistości całość odbywa się w znieczuleniu.
O chorobach krwi i szpiku kostnego można dowiedzieć się z telewizji, radia czy mediów społecznościowych. Czasami można odnieść wrażenie, że to wszystko dzieje się obok nas i wcale nas nie dotyczy. Ja też tak myślałem.
W Polsce co roku ponad 13 000 osób otrzymuje diagnozę nowotworu krwi, a ponad 800 pacjentów potrzebuje przeszczepienia od dawcy niespokrewnionego.
Szansa na znalezienie "bliźniaka genetycznego" (osoby o idealnie dopasowanych antygenach tkankowych) jest bardzo niska. Tylko 25% pacjentów znajduje zgodnego dawcę wśród najbliższej rodziny, a reszta musi szukać go w bazach.
Dlatego tak ważna jest rejestracja jako potencjalny dawca. Gdybym nie podjął tej decyzji życie mojego bliźniaka genetycznego byłoby poważnie zagrożone.
Dziś wiem, że moja decyzja podjęta 15 lat temu realnie pomogła w leczeniu konkretnej osoby. Mój szpik powędrował do nastolatki w przedziale wiekowym od 13 do 19 lat.
Dziś chciałabym zachęcić wszystkich do rejestracji jako potencjalny dawca. Nie trzeba wcale wiele robić a można uratować życie osoby, która walczy o życie w walce z bardzo ciężką chorobą.
