Cześć wszystkim 💃🏼 Chce się podzielić z Wami moją historią, która rozpoczęła się nie dawno po moich 18-stych urodzinach czyli w 2020 roku.
Od zawsze lubiłam pomagać innym i za wszelką cenę ciągnęło mnie do pomocy ludziom, mimo różnych momentów w życiu, gdzieś ten ogień w sercu do innych pozostawał i nigdy nie było momentu żeby zgasł do końca. O Fundacja DKMS dowiedziałam się wtedy całkowicie przypadkiem skrollując facebooka, było to jeszcze przed moją osiemnastką, spodobała mi się inicjatywa i że można to zrobić całkowicie za darmo, ale jak wiadomo musiałam poczekać do pełnoletności i tak też się stało... Z okazji swoich urodzin sprawiłam sobie prezent i zamówiłam pakiet, pamiętam to jak dziś, czytając dokładnie instrukcje zastanawiałam się czy robię to dobrze i z dokładnością zadbałam o każdy szczegół żeby moje wymazy mogły trafić do fundacji bez uszkodzenia i wyniki mogły być jasne i czytelne. Wysłałam pakiet... Jakiś czas później otrzymałam kartę dawcy i czekałam zniecierpliwiona na telefon, był moment w którym musiałam zawiesić się w fundacji, zaszłam w ciążę urodziłam synka Antosia, udało mi się ponownie wrócić i zaktualizować dane. Telefon nadal nie dzwonił, w pewnym momencie już nawet zapomniałam, że jestem w bazie aż tu nagle zadzwonił telefon. Patrzę jakiś dziwny numer, zazwyczaj takich nie odbieram lecz akurat coś mnie podkusiło żeby odebrać, telefon z fundacji. Byłam na praktykach, więc poprosiłam by rozmowę przeprowadzić gdy tylko wyjdę do domu. Byłam w takich emocjach, szczęśliwa i nie mogłam się doczekać rozmowy z fundacją. Oddzwoniłam i przeprowadzili ze mną dokładny wywiad pytając się o mój stan zdrowia, procedura przeszła pozytywnie, zapytali się później czy chce zostać dawcą, odpowiedzieli na każde moje pytanie no i oczywiście jak się domyślacie moja odpowiedź brzmiała : TAK CHCE BYĆ DAWCĄ, od początku o tym marzyłam by uratować komuś życie i poświęcić dla kogoś cząstkę siebie. To takie ekscytujące uczucie, na samą myśl rozpiera duma, uśmiech się szerzy, że dzięki mnie, prostej dziewczynie, która żyje codziennością dla kogoś to znaczy tak wiele - życie cenny dar.
Następnie przeszłam dokładny szereg badań w laboratorium z mojego miasta, gdy wyniki wskazywały że nie ma przeszkód do dalszego procesu, znalazłam się na badaniach w większym mieście w którym chciałam oddawać swoje komórki macierzyste. Tam miałam wywiad, jeszcze dokładniejsze badania, lekarze byli bardzo dokładni w całej procedurze i bez oporu odpowiadali na moje pytania, czułam się bezpieczna i zaopiekowana, jeszcze bardziej byłam pewna swojej decyzji czując gotowość do realizacji. Mijał czas nadszedł moment przyjmowania zastrzyków, jeden, drugi, trzeci itd... same zastrzyki były łatwe w aplikowaniu, po nich pojawiły się u mnie objawy grypopodobne tak jak uprzedzali lekarze. Dla mnie to zaledwie kilka dni a dla kogoś to całe życie ! Nie poddaję się i idę dalej w proces. Dochodzimy do sedna, dzień zabiegu, prosto z hotelu pojechałam na miejsce ZACZĘŁO SIĘ! TO JUŻ! Podłączyli mnie, czas leciał, pracowałam ręką w to zielone serduszko żeby pobudzić rozruch w organizmie, leciały minuty, godziny... Napełniało się coraz więcej szpiku, osocze również narastało, a wraz z nimi moje emocje, w sumie to nawet mi się nie nudziło sama myśl o tym że już niedługo ktoś dostanie kawałek mnie, moment na który długo się szykowałam pod każdym możliwym aspektem. Stało się, zrobiłam to! Jestem bohaterką dla tego człowieka, dostałam pamiątkową odznakę i książeczkę, cieszę się jak dziecko! Jestem ciekawa kto to jest , dla kogo życie jest teraz cenne i przez cały ten czas było ono w moich rękach ? Kto jest moim bliźniakiem genetycznym ? Milion pytań w głowie, emocje zaczęły opadać, wróciłam do hotelu poszłam zmęczona spać. Czekałam na telefon, udało się po pewnym czasie zadzwonili, pytali się jak się czuje... Po krótkiej rozmowie dowiaduje się, że uratowałam mężczyznę. Szok, taka kobietka jak ja uratowała płeć przeciwną, ale super uczucie naprawdę nie do opisania. Postanowiłam że podzielę się całą historią z wami gdy tylko opadną ze mnie emocje, choć jeszcze trochę mnie trzymają na wodzy te wspaniałe endorfiny to w końcu ten moment nadszedł by opowiedzieć swoją historię i ZACHĘCIĆ WAS do rejestracji, stworzenia swojej historii, zamówienia pakieciku, a być może dostaliście telefon i zastanawiacie się czy to jest bezpieczne ? Jak widzicie żyje i miewam się dobrze, nic wam nie grozi a wręcz zyskujecie nowe życiowe doświadczenia, ratujecie inne ludzkie życie, które dla kogoś jest bezcenne. Warto pomagać, warto próbować w życiu nowych rzeczy i doświadczeń. Życie jest jedno a to od Ciebie zależy jak i w jaki sposób je przeżyjesz! Możesz stać się kim chcesz decyzja należy do Ciebie 🥰❤️ Może akurat dzięki mojej historii odważysz się i Ty o tym powiedzieć głośno, im więcej ludzi się zarejestruje tym większa szansa na pokonanie nowotworów krwi, większe szanse na znalezienie bliźniaka genetycznego dla osób chorych, BYĆ może o tym nie wiesz a czyjeś życie jest w Twoich rękach ? Ściskam wszystkich mocno którzy dotarli do końca i przy okazji chciałam podziękować moim najbliższym za wsparcie w całym procesie❤️