Mam na imię Patryk. Moja historia rozpoczęła się w listopadzie 2012. Byłem wtedy „świeżym” osiemnastolatkiem, który wraz z kilkoma znajomymi postanowił się zarejestrować w DKMS.
Telefon o tym, że został znaleziony mój bliźniak genetyczny, otrzymałem w marcu 2015. W pierwszej chwili byłem zestresowany, ale i strasznie podekscytowany faktem, że w końcu znalazł się ktoś, komu będę mógł dać szansę na nowe życie.
Pojechałem na badania wstępne, wszystko było w porządku. Po niespełna miesiącu pojechałem wraz z dziewczyną do Warszawy, by oddać komórki macierzyste. Na fotelu spędziłem 4,5 godziny. Cały czas była ze mną moja dziewczyna, która mnie wspierała i nie odstępowała nawet na krok. Miło wspominam też pielęgniarki, które umilały czas rozmową.
Myślę, że oddać cząstkę siebie by dać szansę innemu człowiekowi na największy dar, jakim jest życie, to coś wspaniałego. Tak naprawdę nie można opisać słowami tego jak się cieszę, że akurat ja mogłem tego doświadczyć.
Chciałbym, aby moja historia zachęciła osoby, które się jeszcze wahają i zarejestrowały się, bo może właśnie tam gdzieś w świecie na Was czeka Wasz bliźniak genetyczny.