Zarejestrowałem się 1 czerwca 2017 r. podczas akcji promującej dawstwo przy okazji Dnia Dziecka w Zespole Szkół w Mirczu, w której pracuję.
Dokładnie 3 miesiące od rejestracji dostałem telefon z Fundacji. Bardzo się ucieszyłem, że mogę mieć ten zaszczyt bycia Dawcą. Nie było chwili wahania "być czy odmówić". Od razu było "być". Pełna radość była po badaniach wstępnych i telefonie z Fundacji, że jednak mogę ofiarować "Komuś" cząstkę siebie samego.
W najśmielszych wyobrażeniach nigdy nie przyszło by mi do głowy, że może to być dla osoby żyjącej tysiące kilometrów ode mnie.
Pobranie miało miejsce w Warszawie we wrześniu 2017 r. Od momentu pobrania komórek czuję się tak jakbym zaczynał nowe życie. Życie owiane tajemnicą. Życie przed którym stoi mur przyszłości owiany pytaniami bez odpowiedzi (jak na razie). Mam nadzieję, że ta zasłona anonimowości i ciekawości kiedyś opadnie, że historia Dawcy i Biorcy dopiero się rozpoczyna.
Wolałbym żeby mój "bliźniak genetyczny" był zdrowy, żeby nie musiał potrzebować mojej pomocy. Skoro jednak zdarzyło się że zachorował, a ja mogłem mu - mam nadzieję - pomóc, to bardzo się cieszę z tego powodu.