Moja historia wyglądała jak wiele innych, wieczór w pracy tzw. druga zmiana, masa papierologii do wypełnienia, czas gonił - był to ciężki dzień pod względem zdarzeń drogowych w miejscowości w której pracuję (jestem Policjantem RD ) i kolokwialnie mówiąc, szybko musieliśmy ogarnąć temat wypadku, żeby pomóc kolegom na drodze w obsłudze następnych zdarzeń.
Ktoś dzwoni, patrzę numer z Warszawy, myślę pewnie przedłużenie umowy telefonu lub innego abonamentu, jakie było moje zdziwienie gdy w słuchawce usłyszałem DKMS i słowa że gdzieś na świecie jest mój bliźniak genetyczny, który potrzebuje pomocy, szczerze - nie spodziewałem się tego.
W pierwszej chwili lekko mnie to zaskoczyło, ale też ucieszyło, że mogę komuś pomóc. Później poszło już szybko: weryfikacja zgodności krwi, badania, wyniki w porządku więc możemy umawiać termin pobrania. Termin wypadł na luty, miesiąc moich urodzin, zawsze się zastanawiałem jak będę spędzał swoją okrągłą 30: spędziłem ją nad wyraz spokojnie, ale zapamiętam ją na całe życie, ponieważ kilka dni po dostałem najlepszy prezent: możliwość dania komuś szansy na życie.
Pobranie przebiegło w miłej atmosferze i zleciało bardzo szybko, po około dwóch godzinach dowiedziałem się że szpik będzie przeznaczony dla młodego chłopaka. Liczę, że wszystko zakończy się dla niego pomyślnie.