Uczucie pomocy swojemu „bliźniakowi genetycznemu" jest nie do opisania.
Do bazy Fundacji DKMS zapisałem się zainspirowany ideą pomocy innym około 8 lat temu. Gdyby nie coroczne listy z fundacji pewnie zapomniałbym, że jestem dalej w bazie. Aż zadzwonił nieznany numer. Przekonany, że to fotowoltaika odrzuciłem połączenie. Dziwne przeczucie nie dawało mi spokoju i sprawdziłem numer w Internecie.
Gdy okazało się, że to Fundacja DKMS, oddzwoniłem. Dalej poszło już szybko i sprawnie. Przygotowanie do procedury jak i sama procedura była na najwyższym poziomie. Podczas przyjmowania czynnika wzrostu pogorszyło mi się samopoczucie, jednak nie zawahałbym się pomóc kolejny raz. Uczucie pomocy swojemu „bliźniakowi genetycznemu" jest nie do opisania.