Możliwość podarowania drugiemu człowiekowi szansy na powrót do normalnego życia oraz informacja, że swoje poświęcenie przynosi zamierzony efekt to powód do dumy. Jeśli ktoś będący już w gronie potencjalnych Dawców ma wątpliwości, że akurat jego bliźniak genetyczny potrzebujący pomocy kiedyś się znajdzie, niech nie traci nadziei. Ja też czekałem ponad dziesięć lat i telefon z Fundacji w końcu zadzwonił. Natomiast tych, którzy rejestracji jak dotąd nie dokonali zachęcam do niej. Uściski!
