Moja przygoda z Fundacją DKMS zaczęła się około sześciu lat temu, kiedy organizowaliśmy Dzień Dawcy dla mojego kolegi Piotra.
Odwiedziło nas bardzo dużo osób, które chciały mu pomóc. Wszystkie osoby, które tego dnia postanowiły się zarejestrować jako potencjalni dawcy szpiku, zwiększyły bazę dawców i jednocześnie wrosła liczba osób która może uratować komuś życie. Sześć lat wydaję się, że to bardzo długo i ja miałem też takie wrażenie, ale
któregoś dnia to ja dostałem informację o tym, że mam szansę na uratowanie komuś życia.
Po odczytaniu maila nie zastanawiałem się długo i zgodziłem się na pobranie krwi, aby sprawdzić czy jestem bliźniakiem genetycznym chorego. Miałem to szczęście, że wynik był pozytywny i mogłem przejść gruntowne badania, aby wykluczyć jakiekolwiek wątpliwości co do stanu mojego zdrowia i jednocześnie do pobrania szpiku. Był to kolejny etap, który na szczęście pozwolił mi na ostatni krok jakim było pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej.
Nie zastanawiając się zacząłem czytać na czym polega to pobranie. Ze względu na to, że mam chory kręgosłup odpadła opcja pobrania szpiku z kości biodrowej, a nie jak niektórzy myślą że jest pobierany z kręgosłupa. Na początku trochę się wystraszyłem, że będę musiał robić sobie zastrzyki w brzuch z czynnikiem wzrostu. Okazało się po wytłumaczeniu przez Panie z kliniki jak robić zastrzyk, że to nie jest takie trudne. Podczas przyjmowania leku dało się odczuć skutki uboczne, które są opisane w instrukcji jak i te które opisała Pani Doktor. Jednak myśl o tym, że mogę pomóc innej osobie dalej źyć była na szczęście silniejsza od bólu.
W końcu nadszedł dzień pobrania :). Wiadomo, że to normalne i każdy obawia się co go czeka i czy będzie bolało. Mogę z czystym sumieniem napisać, że nie grozi nam nic strasznego, co nam się mogłoby wydawać. Pragnę podziękować personelowi medycznemu za sprawne przygotowanie mnie do pobrania. Również dziękuje pracownikom Fundacji DKMS za opiekę i organizację całego wyjazdu do kliniki i za to, że istnieją takie organy, które dają nadzieje chorym ludziom na to, że mogą dostać szansę, aby wyzdrowieć i żyć dalej.
PS. Gdybym dostał jeszcze raz szansę, aby komuś pomóc nie zastanawiałbym się nad oddaniem szpiku. Pamiętajcie, że to nic nas nie kosztuje i prawie nie boli, a możemy uratować komuś życie :)