Zrób to na 1,5%
Przekaż 1,5% podatku i wesprzyj walkę z nowotworami krwi.
Aktualności

Warto dać coś od siebie - historia Roberta, wolontariusza Fundacji DKMS

Pierwsza akcja rejestracji, w której uczestniczyłem jako wolontariusz odbywała się w jednej z warszawskich galerii handlowych. Wtedy połknąłem bakcyla i wiedziałem, że na pewno nie będzie to mój ostatni raz.

Robert jest związany z Fundacją DKMS jako wolontariusz od około 7 lat. Daje świetny przykład na to, jak wolontariat może stać się stałym elementem w życiu. Bez względu na czas i miejsce zawsze jest gotowy do działania. Swój profil w mediach społecznościowych niemalże w całości przeznaczył na publikowanie treści szerzących ideę dawstwa szpiku. W swoich postach dzieli się historiami Pacjentów i swoimi działaniami woluntarystycznymi. Obala również krążące wokół dawstwa mity, a ma konkretną wiedzę na temat pobrania komórek macierzystych, ponieważ w 2014 roku sam został Dawcą faktycznym!

„Pierwsza akcja rejestracji, w której uczestniczyłem jako wolontariusz odbywała się w jednej z warszawskich galerii handlowych. Wtedy połknąłem bakcyla i wiedziałem, że na pewno nie będzie to mój ostatni raz. Nie miałam jednak pojęcia jak bardzo mnie to pochłonie i jak dalej potoczą się sprawy” - mówi Robert. Około miesiąc po akcji rejestracji, w której Robert po raz pierwszy brał udział jako wolontariusz zadzwonił do niego telefon z Fundacji DKMS. Okazało się, że jego bliźniak genetyczny jest w potrzebie. Bez wahania zgodził się pomóc i jakiś czas później oddał komórki macierzyste.

Motywacja do działania

To doświadczenie i świadomość, że podarowało się komuś coś najcenniejszego, czyli szansę na wyzdrowienie i dalsze życie, stało się ogromną motywacją dla Roberta do dalszych działań. Zrozumiał, że jest to realne niesienie pomocy i że naprawdę jest potrzeba rejestracji jak największej liczby osób, bo wtedy oczekujący na przeszczepienie pacjenci mają większe szanse. Po oddaniu komórek macierzystych Robert oprócz organizacji kolejnych akcji rejestracji włączył się w działania edukacyjne, gdzie swoim własnym przykładem pokazywał, że cała procedura oddania komórek macierzystych nie jest skomplikowana i nie ma się czego obawiać. Dzięki działaniom Roberta do bazy Fundacji DKMS dołączyły setki nowych osób i są wśród nich już tacy, którzy zostali Dawcami faktycznymi! „Najfajniejsze na akcjach rejestracji jest to, jak podchodzą do nas ludzie i mówią, że dzięki nam ktoś kogo znają znalazł Dawcę niespokrewnionego i że przyczyniliśmy się do uratowania czyjegoś życia. Jest wiele takich osób.” - dodaje Robert.

Wolontariat łączy

Śmiało można powiedzieć, że Robert stał się częścią zespołu Fundacji DKMS. Ciężko policzyć wszystkie Dni Dawcy Szpiku przy których pomagał i które sam organizował.

„Na Robercie zawsze można polegać. Organizowaliśmy razem wiele wspólnych wydarzeń i Robert zawsze stawał na wysokości zadania. Bardzo często sam organizuje dodatkowych wolontariuszy do pomocy co jest dla nas ogromnym wsparciem. Zawsze jest pozytywnie nastawiony, uśmiechnięty i zaraża dobrą energią.” - mówi Sylwia Zakrzewska, koordynator Fundacji DKMS.

Robert ma swoją stałą grupę znajomych i przyjaciół z którymi wspólnie rejestrują Dawców szpiku. Część z nich poznał właśnie dzięki wolontariatowi. Tworzą zgraną zgraną grupę zawsze mogą na siebie liczyć. Takie relacje to kolejny, dodatkowy pozytywny wydźwięk wolontariatu.

Kwestia chęci i dobrej organizacji

Robert jest bardzo aktywnym wolontariuszem. Sam mówi, że ma do Fundacji DKMS ogromny sentyment i nie wyobraża sobie zaprzestać działań. Zawsze potrafi zorganizować czas lub znaleźć takie rozwiązanie, żeby wesprzeć akcje rejestracji. Czasem zdarzają się alarmowe sytuacje, gdy dzwoni ktoś z Fundacji, że brakuje wolontariuszy, coś się wydarzyło i akcja może zostać odwołana. Z dnia na dzień potrafię tak wszystko zorganizować, żeby tam być. Znajomi Roberta podziwiają go za to, jak potrafi wszystko pogodzić. Ma również ogromne wsparcie swojej żony.

Robert podkreśla, że warto poświęcić swój czas, bo może być to na wagę czyjegoś życia: „Nie trzeba się oczywiście aż tak angażować jak ja. Ważna jest każda pomoc. Można nie organizować samemu wydarzeń, a zapisać się na jakieś odbywające się w okolicy miejsca zamieszkania. Przyjść nawet na godzinę, dwie, bo może wtedy uda się zarejestrować osobę, na którą ktoś właśnie czeka. Dla mnie każda osoba jest ważna. Można zorganizować wirtualny dzień Dawcy szpiku i nie wychodząc z domu tak działać na rzecz Pacjentów. Opcji jest naprawdę wiele. Zachęcam do spróbowania swoich sił w wolontariacie!”

Ty też możesz uratować komuś życie!
Podobne wpisy