Kilka miesięcy temu - po prawie 10 latach od rejestracji w bazie DKMS - odebrałam telefon. Mogę komuś pomóc, czy potwierdzam swoją gotowość, żeby zostać dawcą? Bez chwili zawahania, choć lekko drżącym głosem potwierdziłam i maszyna ruszyła.
Najpierw krótkie badanie krwi potwierdzające zgodność - jest ok. W takim razie umawiamy termin badań wstępnych i samego pobrania. W moim przypadku było to pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej. Przez 4 dni przed planowaną wizytą w szpitalu musiałam przyjmować zastrzyki z czynnikiem wzrostu - bałam się tego szczerze mówiąc, bardziej niż samego pobrania, ponieważ musiałam je sobie wbijać sama. Nie taki jednak wilk straszny jak go malują! Okazało się, że chęć pomocy jest większa niż lęk przed igłą i udało się. Na pobranie miałam się stawić w szpitalu na 7:15, o godzinie 11:38 było już po wszystkim. Świadomość, że podzieliłam się cząstką siebie z kimś kto tego potrzebuje, jest niesamowita! Mam nadzieję, że dzięki temu mój bliźniak genetyczny (wiem już, że jest to mężczyzna ze Stanów Zjednoczonych) będzie mógł wrócić do zdrowia i cieszyć się życiem.
Jeśli jeszcze nie zarejestrowałeś się w bazie potencjalnych dawców komórek macierzystych, nie wahaj się ani chwili. To piękna sprawa móc komuś bezinteresownie pomóc, a być może ktoś czeka właśnie na Ciebie! 💪 Naprawdę - warto pomagać 😉