Konrad Ludian - Dawca komórek macierzystych

16.04.2021

Ta historia jest prawdziwa – jest moja. Ma też przełamać mity i wątpliwości. Warta jest także powtórzenia – tym razem przez Ciebie.

Na początku roku dostałem jedną z najważniejszych próśb o kontakt – tym razem pilny, bo z Fundacji DKMS. Jestem tam zarejestrowany od prawie 6 lat. Ta informacja oznaczała, że ktoś potrzebuje mojej pomocy – tu i teraz. Tak na serio. To sprawa życia lub śmierci. ‪#‎strespoziom100‬ i ‪#‎radosc‬.

Po potwierdzeniu zgodności i badaniach, dostałem informację z wyznaczonym terminem pobrania metodą aferezy. To 80% przypadków. Pozostałe 20% to pobranie bezpośrednio szpiku z biodra i wówczas pełna narkoza – tu jednak dodatkowym motywatorem może być dla Ciebie fakt, że ponoć najczęściej taką metodę pobrania stosują, gdy biorcą jest bardzo małe dziecko – przekonywujące, prawda? Ja na taką metodę również bym się zgodził, gdyby zaszła taka potrzeba – serio.

Aby było jednak co zbierać (czyt. komórki macierzyste) to od 5 dnia przed wyznaczoną datą, 2x dziennie robiłem sobie zastrzyki (sam! jestem hero, nie?), tzw. czynnika wzrostu – po prostu Twój organizm zaczyna produkować więcej komórek macierzystych niż Ci jest potrzebne (to taki sok z gumijagód).

Jak afereza wygląda w praktyce? Po prostu biorą krew z jednej ręki, przechodzi przez taką wirówkę, zbiera sobie co trzeba i wywala do woreczka (na zdjęciu to ten w lewym górnym rogu, a w skrócie dla biorcy to nazywa się fachowo - życie…) i oddaje Ci (tą samą!) krew do drugiej ręki. Ty w tym czasie możesz sobie muzy słuchać, filmy oglądać, jeść – bajka po prostu. Jedyne co boli to wkłucie igieł –jeśli jednak kiedykolwiek stanęłaś/stanąłeś gołą stopą na klocka LEGO, to to boli bardziej, naprawdę! Tyle. Proste, nie?

Dzień aferezy. Dzień, w którym zamieniłem się w zwierzę…bo ryczałem co jakąś chwilę jak bóbr! (tak! Facet ryczał!) Sorry, ale świadomość że w tak prosty sposób pomagasz przywrócić szansę na wyzdrowienie innego człowieka jest mega! No MEGA! Najfajniejsze jest to, że po aferezie fizycznie czułem się bardzo dobrze – emocjonalnie jednak była to kosmicznie duża dawka z której mam zamiar czerpać jeszcze długooooooo.

Musi minąć 2 lata zanim poznam swojego Bliźniaka i wierze, że taki dzień nadejdzie. Będzie to bowiem oznaczało, że jest całkiem zdrowy/zdrowa. Potwierdziłem także, że „w razie W” oddam komórki raz jeszcze (choć mam nadzieję, że nie będzie ich już potrzebować).

Nie ma znaczenia skąd, w jakim jest wieku i jakiej płci – po prostu daj tej osobie szansę na życie. A jeśli masz wątpliwości to będę Ci je rozwiewał – to taka moja chyba nowa mała misja, choć nie wiem co z niej wyjdzie i jak dokładnie jeszcze będę ją realizował :)

Ty też możesz uratować komuś życie!