21 Wrzesień 2018
Moja przygoda z Fundacją DKMS rozpoczęła się kilka lat temu. Po ukończeniu 18 roku życia zacząłem oddawać krew i jakiś czas później postanowiłem, że również chcę zostać potencjalnym dawcą komórek macierzystych.
Po zarejestrowaniu się w bazie minęło kilka lat aż nagle pewnego dnia dostałem maila od Fundacji DKMS, otworzyłem a tam:
„…został Pan wytypowany jako zgodny dawca z konkretnym pacjentem…”.
Ciężko jest opisać mieszankę emocji, która uderza w człowieka w takiej chwili. Pojawia się ogromne szczęście - można bardzo pomóc. Z drugiej strony smutek bo przecież „bliźniak genetyczny” cierpi…
Zostałem umówiony na oddanie krwi w celu potwierdzenia zgodności genetycznej i po miesiącu wszystko było jasne:
„został Pan zakwalifikowany do pobrania komórek macierzystych”.
Od tego momentu wszystko działo się już bardzo szybko. Po przejściu wstępnych badań, konsultacji z lekarzem i kilkudniowym przyjmowaniu czynnika wzrostu nadszedł TEN DZIEŃ.
Stawiłem się o 7 rano w klinice, lekarze byli bardzo mili i uśmiechnięci. Sam proces pobierania nie był taki straszny. W moim przypadku pobranie z krwi obwodowej trwało ok. 6 godzin, ale to dlatego, że jestem pacjentem trudnym - szczupły z cieniutkimi żyłami, przez co lekarze musieli się przy mnie trochę nagimnastykować :)
Po pobraniu jeszcze chwila oczekiwania i magiczny moment:
„wszystko się udało, chuchnij na szczęście, Pani w Anglii czeka na twój szpik”.
Zachęcam wszystkich do rejestracji w bazie potencjalnych dawców. Nigdy nie powinniśmy zastanawiać się co do bezinteresownej pomocy. Dając od siebie tak niewiele, możemy podarować komuś bezcenny dar - życie.