Wiedliśmy normalne życie. Przez 20 lat pracowałem w Bałtyckim Terminalu Zbożowym. W wolnym czasie poświęcałem się swoim pasjom – od najmłodszych lat należałem do klubu żeglarskiego, zimą jeździłem na nartach a w cieplejsze dni na motocyklu.
Najwięcej radości dawał mi jednak zawsze czas spędzany z dziećmi. Opieka na nim wypełniała większość wolnych chwil. Nasz najmłodszy syn urodził się w 2015 roku. Wtedy też usłyszałem od lekarzy diagnozę. Po pół roku szukania przyczyny mojego pogarszającego się samopoczucia dowiedziałem się, że choruję na szpiczak mnogi.
Byłem zaskoczony diagnozą. Nie wierzyłem w nią. Szczerze mówiąc, z początku nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Od tego czasu leczony byłem przeciwciałami, ale ostatnio pojawił się drugi nowotwór – mielofibroza. Jego można wyleczyć już tylko dzięki przeszczepieniu od Dawcy.
Moje życie diametralnie się zmieniło. Cały czas jestem osłabiony, mam złe samopoczucie. Rzadko kiedy opuszczam dom głównie leżąc w łóżku. Tęsknię za jazdą na motorze, tęsknię za żeglarstwem i zapachem morza. Żaglówka od dwóch lat stoi na podwórku.
Najbardziej brakuje mi jednak aktywnie spędzanego czasu z dziećmi. Z najmłodszym synem graliśmy w piłkę. Nie rozgrywamy też już rodzinnych meczów w siatkówkę.
Wiara w Boga, ale też determinacja mojej żony oraz dzieci i wsparcie ze strony rodziny daje mi siłę do walki z chorobą każdego dnia. Mam dużo planów na to, co zrobię po wyzdrowieniu, ale zaczniemy od rodzinnego wyjazdu.
Potencjalnym Dawcą Szpiku może zostać każdy ogólnie zdrowy człowiek pomiędzy 18. a 55. rokiem życia i nieposiadający znacznej nadwagi. Wystarczy się zarejestrować i być świadomym swojego zobowiązania.
Udostępnij ten apel swoim przyjaciołom i rodzinie!