Historia Dawcy

Krzysztof Kriwienok - Dawca komórek macierzystych

Minęło już kilka miesięcy od tego wydarzenia i wiadomość o tym, że mój bliźniak czuje się coraz lepiej i wyszedł z kliniki, po raz kolejny wywołuje u mnie wzruszenie. Gdziekolwiek jesteś pamiętaj, trzymam kciuki teraz za Ciebie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

14.07.2022

Pewnego piątku obudziłem się po godzinie 6:00, zrobiłem kawę i zacząłem czytać wiadomości. Jakoś wyjątkowo źle się czułem tego dnia. Natłok obowiązków, codziennych problemów źle nastrajał mnie od rana. Usiadłem na kanapie i zapytałem sam siebie: "jaki jest cel, sens mojego istnienia". Nie musiałem długo czekać, gdy po godzinie 11:00 tego samego dnia zadzwonił telefon.

Z drugiej strony słuchawki bardzo miła Pani z informacją, która wbiła mnie w fotel samochodu. Informacja, która dała mi odpowiedź na pytanie z rana.Jest osoba, która okazała się zgodna genetycznie i potrzebuje przeszczepu.

Zostałem zapytany czy nadal wyrażam chęć podzielenia się cząstka siebie. Jak mogłem się nie zgodzić? Oczywiście! Po to 10 lat temu rejestrowałem się do bazy, by właśnie w takiej sytuacji móc zrobić coś dla kogoś. Taki paradoks, sam organizowałem kilka akcji rejestracji potencjalnych Dawców w swoim mieście, a sam nim zostałem.

W końcu zaczęły się tygodnie badań, które potwierdziły, że w 100% jestem zdrowy i mogę zostać faktycznym Dawcą dla mojego bliźniaka. Mój bliźniak też musiał być przygotowywany na swój sposób, dlatego musiałem jeszcze trochę poczekać. Cały czas zastanawiałem się kim jest ta osoba, która właśnie mnie potrzebuje. Dużo o niej myślałem, jednocześnie martwiąc się o to, by nie wydarzyło się nic, co stanie na przeszkodzie oddania szpiku.

W końcu nadszedł ten czas, kilka dni przed oddaniem zacząłem przyjmować czynnik wzrostu. Informowano mnie wcześniej, że po nim mogę czuć się odrobinę gorzej, bóle mięśni, uczucie łamania w kościach itp… w moim przypadku był to jedynie lekki ból głowy. Nie odczuwałem większych problemów, czułem się dobrze, chodziłem do pracy i funkcjonowałem tak jak każdego dnia.

W końcu nadszedł ten dzień, wybieram się do kliniki. Witają mnie dwie uśmiechnięte Panie! Ten dzień na pewno zapamiętam już do końca życia. Po 6 godzinach udało się! Nie było tak strasznie, było nawet całkiem przyjemnie. Chyba pierwszy raz w życiu byłem z siebie tak dumny. Po całym zabiegu poszedłem zjeść obiad, a w międzyczasie zadzwoniła do mnie Pani z Fundacji DKMS z gratulacjami. Oczka mi się trochę spociły, gdy usłyszałem, że właśnie pomogłem starszej Pani z Polski. Sam straciłem matkę kilkanaście lat temu, stąd moje wzruszenie. Pewnie jesteś mamą, może babcią, żyj! Ciesz się życiem na nowo!

Minęło już kilka miesięcy od tego wydarzenia i wiadomość o tym, że mój bliźniak czuje się coraz lepiej i wyszedł z kliniki, po raz kolejny wywołuje u mnie wzruszenie. Gdziekolwiek jesteś pamiętaj, trzymam kciuki teraz za Ciebie i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Zachęcam wszystkich, którzy jeszcze tego nie zrobili, by rejestrowali się jako potencjalni Dawcy. Nic nas to nie kosztuje, a możemy uratować czyjeś.

Ty też możesz uratować komuś życie!
Historie Dawców