7 lat od rejestracji zadzwonił do mnie telefon, wtedy powiedziałam TAK.
I chociaż historia podobna do historii innych dawców dla mnie wyjątkowa, bo gdy okazało się że jestem zdrowa i mogę oddać komuś część siebie i pomóc wszystko nagle zmieniło się w moim życiu…
Zmieniłam mieszkanie, dostałam telefon z propozycją otwarcia własnej firmy cateringowej a pomógł mi w tym człowiek bez którego nie miało prawa się udać, pomógł bezinteresownie ustawić całe moje życie… mężczyzna po 50-tce…
Pod koniec października był dzień pobrania. O 7:30 ruszyła cudowna maszyna życia i 8 godzin filtrowała moją krew.
Po 4 godzinach po pobraniu dostałam telefon z DKMS z informacją że uratowałam życie mężczyźnie po 50-tce…
Coś dostałam, ale i coś musiałam oddać…
2018 to był najpiękniejszy rok w moim życiu z wielu powodów, a szpik poleciał do Niemiec i tam już zostanie kawałeczek mojej osoby…