I kolejny telefon od mojej opiekunki z Fundacji: "Pani Małgosiu pomogła dziś Pani malutkiej dziewczynce z Polski".
Opowiem Wam dziś historię o życiu!
W styczniu otrzymałam niespodziewany telefon. Był to telefon z Fundacji DKMS. W pierwszych minutach byłam oszołomiona, ale też szczęśliwa. Zbyt wiele emocji na raz. "Pani Małgosiu, znaleźliśmy Pani "genetycznego bliźniaka". Czy dalej podtrzymuje Pani chęć pomocy?" - TAK! Po stokroć tak!
I tak oto maszyna ruszyła! Na początku odbyły się badania krwi, czy jesteśmy odpowiednio zgodni genetycznie z Biorcą. Później badania w klinice. Musieliśmy sprawdzić czy i ja jestem zdrowa, aby bez problemu oddać część siebie komuś w potrzebie.
Chwile oczekiwania na zielone światło, czyli potwierdzenie mojego stanu zdrowia. W międzyczasie trochę się i u mnie pozmieniało - nieoczekiwana zmiana pracy i odrobina stresu. Ostatni dzień mojej pracy, a zarazem dzień, w którym dogrywałam start w nowej, aż tu nagle telefon: "Pani Małgosiu - MAMY ZIELONE ŚWIATŁO!"
Zaraz zaczynam nową pracę. Muszę szybko działać, aby nie odmówić Fundacji i zarazem Biorcy. Jednak udało się, bo 5 minut później już było wszystko ustalone z Kierownikiem. Nawet przez myśl mi nie przeszło, aby odmówić! Bez wahania! Jak nie ta praca - to inna. Tu walczymy o czyjeś życie. To nie są żarty!
Procedura oddania komórek macierzystych z krwi obwodowej (w moim przypadku) jest prosta. Kilka dni samodzielnego przyjmowania zastrzyków, aby uzyskać odpowiednią ilość komórek macierzystych. I nadszedł ten dzień! Panie w klinice opiekowały się mną jak dzieckiem za co bardzo im dziękuję!
Parę godzin później zostało potwierdzone, że wszystko się udało. Cudowne uczucie!
I kolejny telefon od mojej opiekunki z Fundacji: "Pani Małgosiu pomogła dziś Pani malutkiej dziewczynce z Polski".
Nie potrafię opisać wszystkich emocji jakie czułam w tamtej chwili. Radość czy szczęście to za mało! Potrzeba tak niewiele, bo odrobina krwi, odrobina czasu na badania czy zastrzyki, a taką mają moc! Moc dawania życia!
Kochani, nie wahajcie się! Zarejestrujcie się jako potencjalni Dawcy szpiku! To nic nie kosztuje, nic nie boli, a może mieć moc - moc życia! A to jest bezcenne!
A Tobie Kruszynko, "bliźniaku genetyczny" - życzę zdrowia, a także - WSZYSTKIEGO CZEGO JESZCZE TYLKO ZAPRAGNIESZ!