Do DKMS dołączyłam w 2009 roku, zmotywowana do pomocy innym przez kuzynkę Krysię, która wiele lat wcześniej walczyła jako dziecko z nowotworem krwi i niestety nie udało się jej tej walki wygrać. Chciałam bardzo pomóc potrzebującej osobie a wspierała mnie w tym mama, siostry i kuzynka Agnieszka.
Kiedy wysłałam patyczek z moim DNA nie podejrzewałam, że na pomoc będę musiała czekać kilka lat.
Kiedy zadzwonił do mnie telefon z DKMS w 2013 roku czułam podekscytowanie. Myślałam sobie: Czy to właśnie ja mam bliźniaka genetycznego, gdzieś na świecie? Musiałam przejść ponowne badania kwalifikujące a następnie kompleksowe badania, które potwierdziły, że mogę być dawcą. Wszystko poszło sprawnie i pod koniec 2013 roku oddałam komórki macierzyste w klinice na Banacha w Warszawie. Nie bolało. Wszystko odbyło się w jeden dzień.
Gdybym miała zrobić to jeszcze raz bez wahania bym się zgodziła. Dowiedziałam się, że moją biorczynią była 21- letnia kobieta z Wielkiej Brytanii. Udało jej się wyzdrowieć i dzięki komórkom macierzystym może żyć normalnie. Chciałabym bardzo zachęcić wszystkich, którzy się wahają, żeby wstąpić do DKMS.
Nie ma się czego bać!