Dominik Borczyk - Dawca szpiku

09.03.2021

Kilka dni temu zostałem Dawcą Szpiku!

Dziś, po wyjściu ze szpitala chciałbym podzielić się z wami historią, która zmienia świat dla osoby chorej na białaczkę i daje jej szansę na normalne, zdrowe życie. Być może moja historia zainspiruje kogoś z was do zostania dawcą!

Pewnego czerwcowego popołudnia wychodząc z pracy, dzwoni telefon... na ekranie wyświetla się „Warszawa (Mazowieckie)” – myśląc, że to pewnie znowu jakieś reklamy produktów odrzucam połączenie. Wracając do domu, gdy już zapomniałem o wcześniejszym telefonie – znowu, długi numer z warszawskim początkiem – po chwili zastanowienia odbieram i słyszę miły kobiecy głos... „Dzień dobry, Fundacja DKMS [...] Został znaleziony bliźniak genetyczny, który potrzebuje Pana pomocy. Diagnoza? Osoba chora na białaczkę. [...] Czy jest Pan dalej zdecydowany na to, żeby zostać Dawcą Szpiku? Chciałabym panu troszkę opowiedzieć o procedurze dawstwa szpiku” – bez chwili zastanowienia z uśmiechem od ucha do ucha – odpowiadam – „Jasne, że dalej jestem zdecydowany, żeby oddać komuś szpik”... z sympatyczną panią z drugiej strony słuchawki umawiam się na rozmowę telefoniczną na poniedziałek.

Mija weekend... dużo myślę, kim jest osoba, która potrzebuje właśnie mojej pomocy, co robi, czym się zajmuje, jak wygląda, skąd pochodzi, czy jest to dziecko, czy dorosły. Nadchodzi poniedziałek, godzina 16:00 – dzwoni telefon, na wyświetlaczu numer z Warszawy... już wiem, że to Fundacja DKMS – odbieram. Rozmowa trwa pół godziny. Dowiaduje się szczegółowo o całej procedurze, dostaje instrukcje krok po kroku co mam teraz zrobić. Koniec rozmowy zostaje zakończony słowami – „Proszę na siebie uważać”... Myślę sobie, pracując na kopalni, będzie ciężko, ale dam radę.

Koniec czerwca… Pani z Fundacji DKMS umawia mnie na badania wstępne do typizacji potwierdzającej zgodność genetyczną. Badania zostały przeprowadzone w knurowskim szpitalu a próbki zostały dostarczone do odpowiednich laboratoriów. Kilka dni po całej procedurze badań wstępnych dostaję informację, że mam czekać nawet 3 miesiące na decyzję lekarzy odnośnie organizacji pobrania.

W połowie lipca otrzymałem list z DKMS w którym zawarte są podziękowania za poświęcony czas związany z pobraniem próbki krwi w celu przeprowadzenia dokładnego potwierdzenia cech tkankowych.

Dzwoni telefon – „Otrzymaliśmy informację, z której wynika, że potwierdziła się zgodność genetyczna między Panem a pacjentem”! – moja euforia nie trwa długo… Pani z DKMS informuje mnie, że ze względu na to, iż stan pacjenta chorego na białaczkę uległ szybkiej zmianie, lekarzom niestety nie udało się ustalić, kiedy i czy w ogóle pacjent będzie gotowy na przeszczepienie komórek macierzystych. Lekarze zwracają się do mnie z prośbą aby moją rezerwację dla pacjenta przedłużyć do wczesnej jesieni.

Moment w którym dowiedziałem się, że stan zdrowia mojego bliźniaka genetycznego uległ pogorszeniu nie był jednym z najprzyjemniejszych momentów mojego życia. Będąc bardzo zaangażowanym w całą procedurę opadłem z sił na kilka dni. Myśląc o tym co będzie dalej dostaję nieoczekiwany telefon… Zaczyna się WALKA Z CZASEM – na początku września zostałem umówiony na specjalistyczne badania, które mają ocenić mój ogólny stan zdrowia. Badania przechodzę pomyślnie, a Pani Docent wyraża zgodę na gotowość oddania szpiku dla mojego bliźniaka i kieruje mnie na ostatni etap jednodniowego pobytu w Gliwickim Instytucie Onkologii – autotransfuzja krwi… w tym momencie gdy wszyscy wiemy, że zostanę Dawcą Szpiku, przychodzi informacja z Katowic, która jednogłośnie zabrania poddania mnie dalszej procedurze ze względu na chorobę pulmonologiczną. Nagle zbierają się wszyscy głowni lekarze i prowadzą dyskusję co dalej będzie ze mną. Po dwóch godzinach jest informacja, że mogę zostać dawcą, aczkolwiek muszą znaleźć dla mnie… Dawcę krwi.

Nadchodzi jesień… Zaczynam swoją kilkudniową wizytę w szpitalu w którym ma odbyć się pobranie szpiku. Pierwszy dzień spędzam głownie na jednym badaniu, po czym zostaje zapisany na oddział zamknięty na którym spędzam kilka następnych dni. Wieczorem zostaje poinformowany, że następnego dnia mój dzień zacznie się o 4 rano, zostanę wydepilowany w miejscu pobrania – czyli okolice talerza kości biodrowej. Godzina 4:00 dostaję kroplówkę nawadniającą organizm, ponieważ od godziny 22 nie mogłem już nic jeść ani pić. Po krótkiej chwili przychodzi pielęgniarka, aby wydepilować mi dół pleców. Ok. Godziny 7 dostaję tabletkę – pytam pielęgniarki czy to ten słynny głupi jaś… pielęgniarka z uśmiechem na twarzy odpowiada, że będzie „mi dobrze”. Po jakimś czasie okazuję się, że faktycznie jest mi dobrze, pół świadomy jestem transportowany na salę operacyjną na której obędzie się pobranie komórek macierzystych z talerza kości biodrowej. Z sali operacyjnej pamiętam tylko 3 wielkie światła, moment założenia maski z tlenem oraz głos lekarza, który wskazuje pielęgniarce co ma mi podać do mojego krwiobiegu. Ostatnie słowa, które zapamiętałem – „uwaga, Panie Dominiku za chwilkę zakręci się w głowie”… no to odleciałem.

Obudziłem się po południu na sali pooperacyjnej... pierwsza myśl? Czy się udało? — Panie Dominiku wszystko przebiegło zgodnie z planem! Udało się! Moje komórki macierzyste poleciały do dorosłej kobiety, która mieszka w Danii.

W Polsce co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę, czyli nowotwór krwi. Tę diagnozę słyszą rodzice małych dzieci, młodzież, dorośli. Bez względu na wiek – każdy może zachorować. Na szczęście każdy może też pomóc. Dla wielu chorych jedyną szansą na życie jest przeszczepienie krwiotwórczych komórek macierzystych od niespokrewnionego Dawcy. Jedynie 25% Pacjentów znajduje „bliźniaka genetycznego” w rodzinie, pozostałe 75% zdanych jest na Dawców niespokrewnionych.

Prawdopodobieństwo znalezienia odpowiedniego Dawcy wynosi od 1:20 000 do nawet 1 do kilku milionów. O przeszczepieniu decyduje zgodność cech tkankowych, których jest ponad 13 000 i mogą występować w milionach kombinacji. To właśnie sprawia, że poszukiwania są tak trudne. Na całym świecie jest ponad 30 milionów potencjalnych Dawców szpiku, ale nadal nie wszyscy Pacjenci znajdują swojego „bliźniaka genetycznego”.

ABY ZOSTAĆ́ POTENCJALNYM DAWCĄ SZPIKU, WYSTARCZY ZAMÓWIĆ PAKIET REJESTRACYJNY

Ty też możesz uratować komuś życie!
Historie Dawców