Rejestrując się do bazy potencjalnych dawców jeszcze nie do końca wiedziałam na co się piszę. Półtora od rejestracji zadzwonił telefon, ogarnęła mnie ogromna radość, a zarazem lęk, jednakże byłam pewna, że chcę komuś pomóc. Ruszyła cała procedura, badania potwierdziły zgodność pomiędzy mną, a biorcą, z czego ogromnie się ucieszyłam. Kilka dni później został wyznaczony termin oraz metoda pobrania. W moim przypadku było pobranie z talerza kości biodrowej, co mnie troszkę przeraziło, gdyż tylko około 20% wszystkich przeszczepów jest pobierane w ten sposób. Jednak wsparcie ze strony rodziny i znajomych dodało mi dużo siły i odwagi. Później już wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Dzień przed zabiegiem zgłosiłam się do warszawskiego szpitala, gdzie zostałam przywitana przez bardzo sympatyczny personel. Nazajutrz rano w towarzystwie pani pielęgniarki udałam się do sali, w której miał być przeprowadzony zabieg. Leżąc na stole operacyjnym nie czułam ani trochę strachu- wręcz przeciwnie- dotarło do mnie, że komuś pomogę i to za chwilę, zaraz, już…
Po południu, gdy było już po wszystkim siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w ścianę. Zadzwonił telefon z fundacji informując gdzie poleciał mój szpik. Łzy radości napłynęły mi do oczu. Brakuje mi słów aby opisać jak bardzo szczęśliwa jestem, że mogłam uratować życie młodemu chłopakowi. A przecież tak niewiele zrobiłam…
Jeśli jeszcze nie jesteś zarejestrowany w bazie dawców to gorąco zachęcam. Wystarczy wypełnić formularz rejestracyjny na stronie fundacji DKMS, a następnie otrzymujemy pałeczki, za pomocą których pobieramy wymaz i odsyłamy.