Historia Dawcy

Maja Żakowska - Dawczyni komórek macierzystych

Tutaj nie ma się czego bać. Miałam tylko strach czy zdążymy choremu pomoc, czy się wszystko uda, czy będzie zgodność. Ale w żadnej sekundzie nie bałam się o siebie.

30.03.2021

Maja zarejestrowała się jako potencjalny Dawca na dniach Mosiny w maju 2015 roku. Od czasu rejestracji do pierwszego kontaktu z Fundacji DKMS Polska minęło około 10 miesięcy. Wiadomość mailową od Fundacji DKMS Maja odczytała w telefonie wracając z zakupów. Początkowo myślała, że to jakiś żart, nie mogła w to uwierzyć i czytała maila 5 razy, zanim uświadomiła sobie, że może uratować komuś życie. Myślała wtedy, że jeśli faktycznie gdzieś jest chory, który jej potrzebuje, to jest gotowa mu pomóc natychmiast.

Pierwsze tygodnie poświęciła na szukanie informacji i czytanie wszystkiego, co dotyczy procesu pobrania krwiotwórczych komórek macierzystych, dawców, biorców. Czytała również blogi osób chorych i myślała o swoim bliźniaku genetycznym - co on myśli, robi, czuje. Nie bała się niczego, prócz tego, czy zdąży pomóc swojemu bliźniakowi genetycznemu i czy przeszczepienie będzie skuteczne.

Tutaj nie ma się czego bać. Miałam tylko strach czy zdążymy choremu pomoc, czy się wszystko uda, czy będzie zgodność. Ale w żadnej sekundzie nie bałam się o siebie.

Zapytana, co myśli o całej idei dawstwa, odpowiada:

Myślę że to super sprawa. Martwi mnie natomiast ogromny brak wiedzy u tak wielu osób. Dużo ludzi myśli,żze pobranie komórek macierzystych to ingerencja w kręgosłup, a takie rzeczy są niebezpieczne. Bardzo dużo pracy jeszcze przed fundacją DKMS Polska, aby przybliżyć temat i edukować  potencjalnych dawców. Oddanie komórek macierzystych nie wiąże się z żadnym ryzykiem i nie umniejsza mojego zdrowia. Takie dawstwo pozwala innej osobie żyć, tak samo jak i mi. Dlatego jak nie pomóc, gdy ma się taką okazję? Trzymam kciuki, aby w bazie było jak najwięcej odpowiedzialnych osób.
Ty też możesz uratować komuś życie!
Historie Dawców