Historia Dawcy

Tomasz Kolos - Dawca komórek macierzystych

„A co Ty dzisiaj zrobiłeś dobrego?” – jeszcze kilka lat temu, taki oto napis wykonany czerwonym sprayem widniał na jednym z zabytkowych murów w Gminie Pelplin – dzisiaj wspaniale by było, aby każdy z czytających tą krótką historię – zapamiętał to hasło i zrobił coś dobrego.

16.08.2023

Jak to się zaczęło?

Do bazy DKMS zarejestrowałem się 29 stycznia 2014 roku, a po niespełna 9 latach otrzymałem szansę na podarowanie komuś szansy na życie, tymi zwykłymi komórkami, które całe życie są we mnie. Prawdopodobieństwo znalezienia odpowiedniego Dawcy wynosi od 1:20 000 do nawet 1 do kilku milionów. O przeszczepieniu decyduje zgodność cech tkankowych, których jest ponad 13 000 i mogą występować w milionach kombinacji. To właśnie sprawia, że poszukiwania są tak trudne. Dlatego od dnia rejestracji wiedziałem, że tutaj nie ma miejsca na odwrót.

Święta Bożego Narodzenia 2022 – były dla mnie nie tylko okresem wspaniałych spotkań z bliskimi, ale również dniem, w którym otrzymałem maila od Fundacji, że zostałem wytypowany jako zgodny dawca z konkretnym pacjentem chorym na białaczkę. I na tym etapie skończyłem tego dnia czytanie informacji, bo wiedziałem, że cała reszta staje się dla mnie wyłącznie formalnością.

Po zaledwie tygodniu, w lokalnej przychodni udałem się na pobranie krwi w celu potwierdzenia zgodności oraz innych badań pozwalających na kwalifikację do dalszego etapu… W tym momencie muszę zwrócić uwagę na dwie rzeczy - pracowników z Fundacji DKMS, którzy od początku do końca byli świetnymi opiekunami – profesjonalistami, oraz Urząd Miasta i Gminy w Pelplinie – gdzie mój pracodawca od samego początku wspierał i dopingował, aby cały proces zakończył się sukcesem.

Po otrzymaniu potwierdzenia, że wszystko jest ok – rozpoczął się proces oczekiwania na wezwanie na kompleksowe badania w klinice. W tym czasie czytałem ponownie o procesie oddawania komórek macierzystych, czasie oczekiwania, czasie rekonwalescencji, o tym w jaki sposób moje komórki mogą pomóc potrzebującemu pacjentowi.

Minęło 6 miesięcy i otrzymałem wiadomość, w której dowiedziałem się o zakończeniu mojej „rezerwacji” dla Pacjenta. W głowie jednak miałem kilka przeczytanych historii dawców, którzy w taki sam sposób zostawali „zwolnieni”, a po miesiącu – otrzymywali telefon i sprawa nabierała rozpędu jak prawdziwa luxtorpeda – u mnie było tak samo.

Garść nie do końca optymistycznych statystyk dla chorych

W Polsce wg statystyk - co godzinę ktoś dowiaduje się, że ma białaczkę, czyli nowotwór krwi. Tę diagnozę słyszą rodzice małych dzieci, młodzież, dorośli. Bez względu na wiek – każdy może zachorować. Na szczęście każdy może też pomóc. Dla wielu chorych jedyną szansą na życie jest przeszczepienie krwiotwórczych komórek macierzystych od niespokrewnionego Dawcy. Jedynie 25% Pacjentów znajduje „bliźniaka genetycznego” w rodzinie, pozostałe 75% zdanych jest na Dawców niespokrewnionych. Dlatego tak ważne jest, aby zrobić „coś dobrego dzisiaj” i zamówić pakiet rejestracyjny na www.dkms.pl

Jeden z ważniejszych telefonów…

Pamiętam bardzo dokładnie dzień i moment, w którym zadzwoniła p. Agata z fundacji DKMS… W tym czasie przebywałem z rodziną w górach i byliśmy w połowie drogi na Kasprowy Wierch. „Trochę” zmęczony odebrałem ten telefon, gdzie dostałem pytanie czy nadal podtrzymuję swoją chęć bycia dawcą – co było dla mnie pytaniem retorycznym. Byłem w trakcie marszu z żoną i dwójką synów (4 i 6 lat) na szczyt, który w tym momencie okazał się być podwójnym. Dostałem ogromny zastrzyk energii, a radość po zdobyciu tego szczytu była wyjątkowa! Ale rozpoczął się u mnie też drugi okres oczekiwania na dopełnienie tego drugiego szczytu.

Po urlopie otrzymałem skierowanie na kompleksowe badania w klinice pobrania - fenomenalna obsługa, oraz tydzień małej niepewności na wyniki, aby po pozytywnej informacji odczekać kolejne 2 tygodnie do rozpoczęcia przyjmowania „czynnika wzrostu”. Zastrzyki podskórne wykonuje się samodzielnie (to naprawdę jest proste), ale można też skorzystać z pomocy poradni, gdzie zostaną nam wykonane. Po zastrzykach – działo się wszystko to o czym mówiła dr kwalifikująca mnie w klinice – mogą pojawić się objawy podobne do grypy - paracetamol załatwił sprawę skutecznie.

Dzień pobrania

Po dobrych 6-ciu miesiącach wsiadając do samochodu rano i obierając kierunek na klinikę pobrania czułem się bardzo naturalnie – nie towarzyszyły mi emocje o tym, że wydarzy się coś spektakularnego, wystrzelą fajerwerki, a na zakończenie wjedzie tort ze świeczkami – czułem, że jadę wykonać swój obowiązek, swoją pracę, jadę komuś zwyczajnie pomóc.

5 godzin spędzonych w komfortowych warunkach zakończone sukcesem. Jeszcze tego samego dnia dostałem informację, że mój genetyczny bliźniak mieszka w Polsce i jest dorosłą kobietą! Jak dojechałem do domu i przekroczyłem próg domu, zobaczyłem dwójkę radosnych chłopaków – wiedziałem, że zrobiłem dzisiaj coś dobrego (coś co nie wymagało ode mnie żadnych fajerwerków, po prostu oddałem troszkę tego co mam) – że gdzieś tam w Polsce pojawiła się nadzieja, że być może mój genetyczny bliźniak – kobieta - już niedługo będzie mogła podobne uśmiechy oglądać u siebie w domu.

Aby zostać potencjalnym Dawcą szpiku, wystarczy zamówić pakiet rejestracyjny na www.dkms.pl. Tu naprawdę nie ma nic trudnego – nie czekajcie.

Żaden bohater!

Czy oddanie komórek jest momentem, kiedy można nazywać kogoś bohaterem? Bardzo wątpię. Bohaterów znamy z kreskówek, bajek, opowieści. Oddanie komórek w momencie zgodnego zapotrzebowania przez inną osobę jest czymś bardzo naturalnym. Tutaj idealnie wplatają się słowa Danuty Siedzikówny ps. Inka, która przed śmiercią powiedziała „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Ty też zachowaj się jak trzeba, zacznij od rejestracji!

#jestemzDKMS #ZrobCosDobrego

Ty też możesz uratować komuś życie!
Historie Dawców